Halas z ulicy obudzil mnie juz o 6:00. Godzine pozniej zbieramy sie przy lodzi do Kambodzy. Wszystko idzie totalnie wolno. 30km kanalami a potem rzeka do granicy robimy w 5 godzin! Potem szybka odprawa (zapewne za nasza lapowke) i kolejne godziny w nastepnej lodzi a potem autobusie do Phnom Penh - stolicy Kambodzy.
W miescie pakuje sie przypadkiem w kolejna "pulapke na turystow". Ulica z hotelami, buirami podrozy i knajpami. W kraju gdzie dochod na mieszkanca nie przekracza 100USD/ms tutaj ceny wylacznie w dolarach i nikt nie bawi sie w wydawanie reszty... ale juz nie mam sily uciekac... Dojechalem tu o 20:00 a wystartowalem o 6:00