Dzien spedzam na zwiedzaniu stolicy (ciekawy palac i swiatynie) oraz zalatwianu spraw przed wyruszeniem w dzicz. Kupilem dobra mape, wiaderko OFFa i bilet na jutrzejszy autobus do Sen Monoron. Nie pisze o ktorej musze jutro wstac, bo ci co ida rano do pracy mogli by sie zirytowac ;-) W kazdym razie kolejne osiem godzin przesiedze w autobusie.
Po konsultacji z lokalnym "lekarzem lub farmaceuta", ktory dokladnie obejrzal moj plan podrozy, zdecydowalem sie na lykanie antybiotyku - zapobiegawczo przeciw malarii. Z alternatywy "szansa na malarie" i "szansa na zepsuta podroz" wybieram jednak to drugie. No ale mam nadzieje, ze nie jestem tym 1% populacj, ktora nie lubi tego leku.