Rano po drobnych klopotach ze znaleznieniem tanie lodki plyniemy do Ao Nang gdzie wspolnie z dwiema Niemkami bierzemy taksowke - sportowego lexusa - na lotnisko.
Szybki przelot do Bangkoku. Szukamy lokalnego autobusu do centrum (zwykly 35B, turystyczny 150B, niczym sie nie roznia) i trafiamy na najbardziej turystyczna ulice Bangkoku - Ko San (czy jakos-takos). Parodia turystyki. 500 metrow straganow, setki (tysiace?) plecakowiczow, hektolitry piwa, mydlo i powidlo.
Znajdujemy przyzwoity hotel za rozsadno cene i po kolacji ruszamy zwiedzac Pathapong - lokalna dzielnice "sexu i biznesu". Dziesiatki knajp ze znudzonymi lalunami i masa straganow z podrobkami rolexow.